Tydzień 20

Kuala Lumpur - Rawang - Kubu Baharu

Dzień 134: niedziela, 14 marca 2004

Na wyspę Peneng dostaliśmy się promem, więc opuszczamy ją mostem. Ze stacji autobusowej dojeżdżamy do wjazdu na autostradę prowadzącą do Kuala Lumpur. Po godzinie czekania na autostop miła pani podwozi nas do pierwszego parkingu. Tam wreszcie łapiemy autostop prosto do oddalonego o ponad 370 km Kuala Lumpur. Jadąc autostradą jesteśmy pod wrażeniem jej jakości, przypomina te znane nam z Niemiec. Częściowo biegnie przez góry porośnięte dżunglą, widoki zapierają dech w piersiach. Nasz kierowca, młody Chińczyk, dużo opowiada o kraju. Malezja jest jednym z głównych producentów oleju palmowego, a ostatnio skupiła się na przemyśle elektronicznym. Przed wjazdem do miasta już z daleka widać symbol Kuala Lumpur, bliźniacze wieże Petronas Twin Towers. To najwyższe budynki świata. Docieramy do Chinatown, gdzie Chińczycy oferują najtańsze noclegi. Na ulicy zaczepia nas naganiacz Rocky i trafiamy do świetnego hotelu dla backpackerów, z TV, małą kuchnią z dużą lodówką i dostępem do Internetu. Wieczorem poznajemy młodych ludzi, którzy tak jak i my planują jechać do Ameryki Południowej.

Dzień 135: poniedziałek, 15 marca 2004

Rano udajemy się do ambasady Australii, by dowiedzieć się jakie dokumenty trzeba złożyć, by dostać wizę. Lista dokumentów jest koszmarnie długa. Ambasada sąsiaduje z wieżami Petronas, więc podziwiamy ich wielkość i dowiadujemy się o możliwość wejścia na most łączący wieże. Odwiedzamy również polską placówkę dyplomatyczną. W sercu Chinatown znajduje się targowisko, gdzie można dostać niemal wszystko, ale też niemal wszystko można stracić, ponieważ kieszonkowcy, jak ostrzegają przewodniki, należycie wykonują swoje rzemiosło. My poza kilkoma malezyjskimi ringitami wydanymi na jedzenie nie straciliśmy na szczęście niczego. Załatwiamy dokumenty potrzebne do uzyskania wizy. Dzień kończymy oglądając mecz piłki nożnej w naszym hotelu.

Dzień 136: wtorek, 16 marca 2004

Dziś odwiedzamy część handlową miasta, zwaną Time Square. Tam w jednym z centrów handlowych drukujemy na koszulkach adres naszej strony internetowej, wyprawa.boleslawiec.org. Centra handlowe zapchane są sprzętem elektronicznym, który można tu kupić dużo taniej niż w Polsce. My niestety nie przewidzieliśmy większych zakupów w budżecie naszej wyprawy. Ciągle też kompletujemy dokumenty potrzebne do wizy. Wieczorkiem film i rozmowy z innymi podróżnikami.

Dzień 137: środa, 17 marca 2004

Za kilka dni w Malezji odbywa się wyścig Formuły 1, na torze pod Kuala Lumpur. Całe miasto obwieszone plakatami, niektórzy goście naszego hotelu przyjechali tylko po to, by zobaczyć wyścig. Wieczorem udajemy się zrobić nocne zdjęcie Petronas Twin Towers. Po drodze przechodzimy obok namiotu, przed którym stoi bolid Formuły 1 BMW-Williams. Chcemy zrobić sobie zdjęcie przy bolidzie, zostajemy zapytani czy jesteśmy z prasy. Odpowiedź oczywiście twierdząca. Po wpisaniu się na listę gości mówią nam, że Ralf Schumacher jest właśnie na scenie. Wchodzimy do namiotu, a tam mnóstwo ludzi, większość w wieczorowych strojach. My za to pełna swoboda. Świetne jedzonko i drinki gratis, do tego na scenie duńska grupa Safri Duo. Po kilku chwilach czujemy się w towarzystwie jak ryba w wodzie. Paweł nawet zagaduje po niemiecku Ralfa Schumachera. Poznajemy również dwie młode dziewczyny z Niemiec, jak się potem okazuje, córkę ambasadora Niemiec w Malezji i jej kuzynkę. Po występie dołączają do nas artyści z Safri Duo. Sami nie możemy uwierzyć jak tu weszliśmy!

Dzień 138: czwartek, 18 marca 2004

Rano odwiedzamy ambasadę australijską i składamy dokumenty. Wniosek zostanie rozpatrzony za 14 dni, mamy więc dwa tygodnie na wycieczki po Malezji. Po południu wjeżdżamy na pomost łączący wieże Petronas. Przed wjazdem oglądamy film o budowie tego najwyższego budynku świata. Wieże zostały zbudowane na planie ośmioramiennej gwiazdy, islamskiego symbolu. Ich wysokość to 452 metry, koszt budowy wyniósł 900 milionów dolarów. Z pomostu między wieżami rozciąga się wspaniały widok na Kuala Lumpur. Po Petronas Twin Towers czas na wieżę telewizyjną, nieco niższą, ale z piękniejszym widokiem. Podczas zwiedzania każdy otrzymuje nagranie ze wskazówkami, co widać w różnych kierunkach. Jesteśmy tam o zachodzie słońca i mamy szczęście dostrzec oddalony o kilkadziesiąt kilometrów Ocean Indyjski.

Dzień 139: piątek, 19 marca 2004

Mamy dwa tygodnie w oczekiwaniu na decyzję w sprawie wizy do Australii, jedziemy więc na "przymusową" rundę po Malezji. Postanawiamy dotrzeć do najstarszego lasu tropikalnego świata - Parku Narodowego Taman Negara - w środkowej części półwyspu. Wydostanie się z zakorkowanego Kuala Lumpur okazuje się nie być prostą sprawą. Zatłoczony przystanek lokalnych autobusów, smród spalin i upał dają się mocno we znaki. W końcu ruszamy na północ. Nie dziwi nas już sposób płacenia za transport. Każdy podróżny wrzuca pieniądze do skrzynki na przodzie autobusu. Ludzie wierzą w uczciwość podróżujących. Dostosowujemy się do zwyczajów i - zmieniając po drodze kilka lokalnych autobusów - docieramy do małego i spokojnego miasteczka. Spotykamy się tam z życzliwością mieszkańców, wypytujących z zaciekawieniem o nasze pochodzenie i cel naszej wizyty. Są bardzo mili. Miło też jest nam - w końcu jesteśmy z dala od zatłoczonej stolicy.

Dzień 140: sobota, 20 marca 2004

Podczas śniadania w skromnej knajpie, uświadamiamy sobie, że porcje jedzenia na południu Malezji są znacznie większe od tych na północy. Prosząc o herbatę dostajemy taką z mlekiem, zupełnie jak w Londynie. Posileni ruszamy na miejską obwodnicę, w nadziei na złapanie jakiegoś samochodu. Nie musimy długo czekać. Kierowca podwozi nas do niewielkiego górskiego kurortu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie bardzo kręta droga. Siedząc na tyle auta, ledwo wytrzymujemy kilkudziesięciokilometrowy odcinek. Musimy po nim chwilę odpocząć. Drogie noclegi zmuszają nas do poszukiwania miejsca pod namiot. Tu kolejna niespodzianka. Pewien Hindus oferuje nam darmowe rozbicie namiotu, ale widząc nadciągająca tropikalną ulewę, zaprasza do jednego z pokoi domu, którym się opiekuje. Tak oto zasypiamy w wielkim pokoju, z dwoma wielkimi lóżkami i łazienką, należącymi do brytyjskiego Czerwonego Krzyża.

Poprzedni tydzień

Lista tygodni

Kolejny tydzień