Tydzień 30

Granada - Moyogalpa - Penas Blancas - San Jose - Paso Canoas - Panama City

Dzień 204: niedziela, 23 maja 2004

Opuszczamy przyjemną Granadę i autobusem udajemy się na południowy wschód. Dostrzegamy ciągły ruch na korytarzu w autobusie. Na licznych przystankach aż roi się od sprzedawców, wśród których nie brakuje również dzieci. Stosunkowo tanio kupić można napoje (podawane w foliowych woreczkach z rurką), owoce, tzw. Tacos (placki kukurydziane) z różnymi sosami, ale również np. bieliznę! Po kilku godzinach docieramy do niewielkiego portu. W oczekiwaniu na prom płynący na wyspę Ometepe zmagamy się z rojem szarańczy, utrudniającym bardzo oczekiwanie na kolejny transport. Problem ginie wraz z oddaleniem się od brzegu. Po kilkudziesięciu minutach rejsu znajdujemy się już na wyspie, powstałej w wyniku erupcji dwóch wulkanów.

Dzień 205: poniedziałek, 24 maja 2004

Budzimy się w schronisku młodzieżowym, u podnóża jednego z dwóch wulkanów, stanowiących po erupcji jedną wyspę w kształcie ósemki. Postanawiamy objechać dziś dookoła wyższy z dwóch wulkanów (1610 m). Korzystamy z lokalnych autobusów, które obsługują porozrzucane na całej wyspie małe osady. Dzień spędzamy podziwiając życie powstałe na wulkanicznej glebie. Nie brak małp, koni i sępów. Ostatni odcinek próbujemy pokonać na stopa, jednak brak jakiegokolwiek samochodu przez prawie godzinę zmusza nas do zabrania się autobusem.

Dzień 206: wtorek, 25 maja 2004

Wcześnie rano opuszczamy wyspę i udajemy się promem do portu w San Jorge. Chcąc wysłać widokówki dowiadujemy się, że jedyna czynna poczta znajduje się w stolicy prowincji Rivas, gdzie się udajemy. Z zatłoczonego i obskurnie wyglądającego dworca ruszamy autobusem w kierunku przejścia granicznego. Dokonując nieplanowanych opłat na przejściu dostajemy się do Kostaryki. Jest wczesne popołudnie a my czekamy już na drodze krajowej na jakiegoś uprzejmego kierowcę. Mieszkaniec Salwadoru jedzie właśnie TIR-em w naszym kierunku i ku naszej uciesze zatrzymuje się tuż przy nas. Dostajemy się do samej niemalże stolicy San Jose, podziwiając po drodze piękno górskich krajobrazów.

Dzień 207: środa, 26 maja 2004

To już kolejna stolica środkowo-amerykańska, w której szukamy korzystnego połączenia do Europy. Dziś jest dzień, w którym udało nam się to szukanie zakończyć. Mamy już bilet do Madrytu na lot za dwa tygodnie. Planujemy więc trasę na tych kilkanaście dni, a w międzyczasie poznajemy stolicę. Rzuca się w oczy typowe dla miast tej części świata bardzo regularne ułożenie dróg w mieście, na wzór zeszytu w kratkę. Oznakowanie ulic jest numeryczne i poza nazwami "Ulica Środkowa" i "Aleja Środkowa" drogi różnią się tylko numerami. Bardzo ułatwia to poruszanie się po czystym i turystycznie rozwiniętym San Jose.

Dzień 208: czwartek, 27 maja 2004

W drodze na przystanek autobusowy odwiedzamy miejscową katedrę. Ku naszemu zdziwieniu dostrzegamy, iż pod jej ścianami leżą pozwijane materace. Kościół służy tu również bezdomnym jako noclegownia. Opuszczamy stolicę i górską drogą, biegnącą na pewnym odcinku na wysokości ok. 3500 m n.p.m., docieramy do kolejnego miasta. Stamtąd udajemy się już bezpośrednio w kierunku granicy. Autobus jednak nie jedzie aż tak daleko i zmuszeni zostajemy do nocowania w niewielkiej osadzie. Znajdujemy tani hotel i jemy kolację w niedrogiej chińskiej restauracji. Przypominają się dobre czasy w Azji.

Dzień 209: piątek, 28 maja 2004

Do granicy pozostało około 30 km. Pakujemy się do autobusu i ruszamy, jednak zatrzymujemy się już na terenie Panamy. Na trasie nie było kontroli paszportowej i musimy cofnąć się kilkaset metrów po wymagany stempel graniczny. Okazuje się on niezbędny zaraz potem, jak wyruszamy w głąb nowego kraju. Żołnierze stacjonujący na przygranicznych posterunkach z łatwością wychwytują z tłumu nasze białe twarze i przerzucają kartki paszportu w poszukiwaniu niezbędnych pieczątek. Na szczęście mamy co trzeba i możemy spokojnie jechać dalej. Po kilkunastu godzinach docieramy za Kanał Panamski, do centrum stolicy i kładziemy się spać już w Ameryce Południowej.

Dzień 210: sobota, 29 maja 2004

Naszym głównym celem na dziś jest Kanał Panamski. Idąc w kierunku stacji autobusowej widzimy wielu Murzynów, zamieszkujących dzielnice w centrum stolicy. Docieramy w okolice słynnego kanału łączącego dwa oceany. W Miraflores dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy na temat budowy i funkcjonowania tego niezwykle praktycznego miejsca. Każdemu ze statków zajmuje około doby pokonanie 80-kilometrowego odcinka, w którego skład wchodzi jezioro, sztuczne kanały i kilka śluz, wyrównujących poziomy wody. Wieczorem wracamy do naszego hotelu i z tarasu z basenem podziwiamy rozświetlone, nowoczesne centrum handlowe stolicy nad Pacyfikiem.

Poprzedni tydzień

Lista tygodni

Kolejny tydzień