Tydzień 8

Kunming - Kamienny Las - Kunming - Longwu - Jinghong

Dzień 50: niedziela, 21 grudnia 2003

Rano idziemy do kościoła, pierwsza okazja od wyjazdu z Polski. Po południu odwiedzamy park, gdzie Chińczycy spędzają niedziele. Znów rzuca się w oczy organizacja mieszkańców tego kraju. Każdy fragment chodnika jest wykorzystany przez uliczne grupy muzyków, tancerzy (i znacznie ciekawszych tancerek) oraz dyskutujących starszych ludzi. Jeden z nich, emerytowany nauczyciel chińskiego, zagaduje nas biegle po angielsku i odpowiada cierpliwie na pytania, których nam nie brakuje.

Dzień 51: poniedziałek, 22 grudnia 2003

Po odwiedzinach konsulatu tajskiego i złożeniu podania o wizę zabieramy się za pranie i robienie porządków w zdjęciach. Po południu staczamy walkę z kafejkami internetowymi o pozwolenie na skorzystanie ze stacji dysków. Komputery pełne są tam gier uwielbianych przez Chińczyków w każdym wieku i właściciele boja się o zapamiętane na dyskach wyniki. Wieczorem oglądamy film korzystając z zaproszenia masażystek pracujących na parterze naszego hotelu.

Dzień 52: wtorek, 23 grudnia 2003

Dziś ruszamy na wypad do Shilin, gdzie znajduje się unikatowy Kamienny Las. Jadąc na wschód wypchanym turystami autobusem przez górzystą prowincję Yunnan zatrzymujemy się w Liliang, gdzie robimy sobie zdjęcie z wielkim złotym pomnikiem grubego i uśmiechniętego Buddy. W Shilin zbaczamy nieco z trasy, by ujrzeć Kamienny Las w naturalnej wersji, zanim dotrzemy do miejsca, gdzie pełno turystów. Kilkadziesiąt tysięcy kamieni kształtem przypominających drzewa robi niesamowite wrażenie. Morze, wiatr, słońce i deszcz przez tysiące lat pracowały na to, abyśmy mogli podziwiać cud natury. Delektujemy się widokami prawie do zachodu słońca i wracamy na noc do Kunming.

Dzień 53: środa, 24 grudnia 2003

Pierwsza w naszym życiu Wigilia poza domem. W dodatku w kraju, gdzie chrześcijanie należą do zdecydowanej mniejszości. Odbieramy wizy do Tajlandii i zaczynamy przygotowania ograniczone do świątecznego golenia (Paweł przystrzygł brodę) oraz włożenia najczystszych ciuchów. W Chinach nie przywiązuje się prawie żadnej wagi do świąt, a "Merry Christmas" to tylko zwrot zachęcający do kupowania. Wieczorem idziemy do Mc'Donalds, gdzie... skończyły się fishburgery! Następna restauracja tej sieci ratuje na szczęście honor. Po kolacji oglądamy pastorałki w niewielkim teatrze i idziemy na Pasterkę, po chińsku oczywiście. Widok ochrony przed kościołem każe nam wątpić w bezpieczeństwo w tym wielowyznaniowym mieście.

Dzień 54: czwartek, 25 grudnia 2003

Dzisiaj w kościele jest znacznie mniej ludzi niż wczoraj i dużo łatwiej o skupienie, wczoraj wielu przyszło z ciekawości. Boże Narodzenie czcimy wielką pizzą na grubym cieście w amerykańskiej restauracji, co wystarcza, aby choć trochę poczuć się jak w Polsce. Wieczorem na jednym z placów w centrum miasta, naszą ciekawość przykuwa wyraźnie rozbawiony tłum. Zanim zdążamy wyjąć kamerę, orientujemy się, ze jesteśmy głównym celem wojny na śnieg w aerozolu. Bronimy się dzielnie, ale Chińczycy przebijają nas zdecydowanie swoją liczbą. Wszyscy mamy niezły ubaw a największy chyba licznie zgromadzone dzieci. Pokonani wracamy do hotelu, by ujrzeć jeszcze wymowny uśmiech recepcjonistek.

Dzień 55: piątek, 26 grudnia 2003

Po wyczyszczeniu ubrań ze sztucznego śniegu opuszczamy Kunming. Cieszymy się, że znów będziemy w trasie. Wsiadamy do autobusu sypialnego, który ma nas zabrać do położonego 400 km na południe Jinghong. Do naszej dyspozycji pięć łóżek z tyłu autobusu, na piętrze. Poznajemy młodą Francuzkę, która podróżuje już sama od 10 miesięcy. Pełni podziwu dla niej kładziemy się spać, wciąż jadąc w głąb górzystej prowincji Yunnan.

Dzień 56: sobota, 27 grudnia 2003

Nie ma mowy o spaniu, kiedy odległość miedzy zakrętami rzadko przekracza 50 metrów. Za oknem zmiany, wszechobecne góry pokrywa już las tropikalny, coraz bardziej gęsty. Zjedzenie zupki chińskiej bez oblewania się jest największym wyzwaniem. Na miejsce docieramy popołudniem. W porośniętym palmami Jinghong zdecydowanie więcej jest turystów niż widzieliśmy dotąd w Chinach. Znajdujemy hotel, w którym zostaniemy do Nowego Roku. Mieszkankami tego miejsca są głównie masażystki pracujące na nocną zmianę... Pierwszy raz w naszej podróży montujemy nad łóżkami moskitiery.

Poprzedni tydzień

Lista tygodni

Kolejny tydzień